Przejdź do głównej zawartości

Z Sapa do Laosu - przejście graniczne Tay Trang

   Podczas planowania podróży uznałam, że najłatwiej będzie dostać się z Sapa do Laosu drogą lądową. Najbliższe przejście graniczne znajduje się nieopodal Dien Bien Phu w Tay Trang i zorganizowanie całego przejazdu jest bardzo łatwe, tyle, że cała podróż dość czasochłonna.
   Naszym celem była niewielka wioska Muang Khua (Muang Khoa) znajdująca się około 100 km od przejścia granicznego. 
Sapa - Muang Khua
Bilety:
   Na stronie internetowej www.12go.asia jest możliwość kupna biletu z Sapa do Dien Bien Phu. Koszt przejazdu to 13 dolarów, a środkiem transportu jest typowy w tamtejszych stronach sleeping bus. Będąc już na przystanku w Dien Bien Phu wystarczy znaleźć autobus, który jedzie do Laosu. Najpewniej będzie to lokalny busik z kartką na przedniej szybie, iż jego kierunek to Luang Prabang (zatrzymuje się odpowiednio w Muang Khoa, Udomxay, Noongkhieu oraz Luang Prabang). Za bilet płaci się u kierowcy.
   Można także zorganizować wszystko jeszcze będąc w Sapie, albo jeszcze wygodniej, z domowej kanapy. Wspomniany wcześniej bilet do Dien Bien Phu zakupiłam przez internet. Udając się na miejsce zbiórki zgodnie z informacjami na bilecie, ostatecznie wylądowałyśmy we Flaco Hostel, gdzie czekałyśmy na autobus. Nazwa miejsca nieprzypadkowa, gdyż Flaco to także właściciel tego miejsca oraz małego biura turystycznego, które oferuje bilety w różne miejsca, zarówno w Wietnamie, jak i Laosie. Dlatego też to właśnie tam dokupiłyśmy bilety na drugi odcinek trasy (płaciłyśmy 100 000 kip od osoby). Okazało się, że kierowca, który będzie później prowadzić autobus do Laosu, jedzie z nami.
   Zatem dla wygody polecam skontaktować się z Flaco przez WhatsApp i ustalić wszystkie szczegóły dotyczące przejazdu: +84 392 348 789

Sleeping bus:
   Zgodnie z rozkładem jazdy (tu: strona internetowa www.12go.asia) autobus miał odjeżdżać o godzinie 18:00, a na miejscu powinniśmy być o 3:00. Oczywiście rzeczywistość wyglądała troszkę inaczej.
    Chwilę przed 18:00 stawiłyśmy się w miejscu zbiórki. Była tam dziewczyna, która zadzwoniła po kierowcę, który miał się nami zająć. Okazał się nim być Flaco, który zawiózł nas jakieś 200 metrów dalej, do hostelu, w którym czekaliśmy na dalszy rozwój sytuacji : ) Zgodnie z jego informacjami, autobus powinien być o 18:30 (tak też było na bilecie, który otrzymałam po dokupieniu przejazdu do samego już Laosu). W rzeczywistości sleeping bus odebrał nas o 19:00. 
   Byłyśmy jedynymi turystkami w tymże środku transportu. Wchodząc do środka dostajemy jednorazową reklamówkę, do której wkładamy nasze obuwie. W autobusie zachowana jest absolutna czystość. Pomiędzy rzędami leżanek, rozłożony jest materac. Nas skierowano na sam tył autobusu, gdzie na górnym piętrze było 5 miejsc (jedno obok drugiego). Dostałyśmy po kocu oraz poduszce, a do końca trasy już nikogo do nas nie dokooptowano.  
   Po około dwóch godzinach jazdy był przystanek, w trakcie którego można było zjeść kolację ,skorzystać z toalety, czy też zrobić zakupy w dość sporym sklepiku. Reszta trasy odbyła się bez innych przerw w podróży.

Autobus do Laosu:
   W Dien Bien Phu byliśmy dokładnie o godzinie 4:00. Wszyscy wysiedli z autobusu, a nam nasz "opiekun" i kierowca busa do Laosu pokazał na palcach, że przyjdzie o 6:00, a do tej pory możemy sobie spać. I tak też było, zamknął autobus i pojawił się w nim po dwóch godzinach. Przyjechał po nas autobusem, którym następnie kontynuowałyśmy podróż.
   Zajechaliśmy nim na przystanek, gdzie dosiadła się reszta pasażerów wraz z ogromnymi pakunkami. Przed odjazdem było jeszcze sporo czasu, wiec spokojnie można skorzystać z tamtejszej toalety. Poza nami i trzema starszymi Hiszpankami, reszta busa to byli Laotańczycy, którzy robili spore zakupy w Wietnamie, żeby zaopatrzyć laotańskie sklepiki, stragany, czy tez przyjaciół...
   Całe pakowanie trwało do 7:30, kiedy to ruszyliśmy w kolejną podróż. Fajna, miła atmosfera, a na dodatek przez całą drogę słuchaliśmy idealnie pasujących w tamtym momencie laotańskich rytmów. 

Przejście graniczne - Wietnam:
   Tutaj wystarczyło pokazać wyłącznie paszport, gdzie sprawdzana była  nasza wietnamska wiza i wbita pieczątka potwierdzająca, że opuszczamy Wietnam. My mieliśmy wizę wielokrotnego wjazdu do Wietnamu, gdyż po pobycie w Laosie, ponownie wracałyśmy do Hanoi.

Przejście graniczne - Laos:
   To było niewątpliwie ciekawe doświadczenie. Nic tu nie przebiegało szybko, a nasz busik cierpliwie czekał, aż cała sterta formalności zostanie załatwiona.
   Zaczyna się od tego, że dostajemy do wypełnienia dokument wizowy, dlatego też warto mieć przygotowany długopis. Następnie ten papierek wraz z paszportem dajemy panu w pierwszym okienku, który wpisuje wszelkie niezbędne dane do zeszytu i naszą aplikację przekazuje dalej. 
   W drugim okienku pani przyjmuje opłatę (30 dolarów) oraz jedno zdjęcie potrzebne do wizy (jeżeli go nie macie, to jest opcja wyrobienia na miejscu, ale to kosztuje, zajmuje sporo czasu oraz opóźnia cały proces). Można tu także wymienić dolary na kipy, tyle, że owe amerykańskie banknoty muszą być w stanie wręcz idealnym bez żadnego zgniecenia, zatarcia, czy innej widocznej "wady".
   Ponadto warto mieć na uwadze, że przekraczając granicę poza wizą, naliczane są dodatkowe opłaty typu podatek weekendowy, turystyczny, opłata za wydanie wizy. Łącznie było to 50 000 kip. Każdą tę opłatę uiszcza się w innym okienku. Reasumując, łącznie należy podejść do pięciu okienek, aby ostatecznie móc przejść przez kontrolę celną, gdzie pan serdecznie życzy Wam miłego pobytu w Laosie.

Laos:
   Po drodze zatrzymujemy się jeszcze kilkukrotnie, żeby przekazać ładunek, który wieźliśmy na pokładzie :) Ostatecznie w Muang Khua byliśmy o 13:00.

PODSUMOWANIE:
   W podsumowaniu przedstawiam realny czas i cenę, którą my zapłaciliśmy. W innym przypadku może to się nieznacznie różnić.
Sapa - Dien Bien Phu              19:00 - 4:00  cena 13 dolarów
Dien Bien Phu - Muang Khua  7:30 - 13:00 cena 100 000 kip

Wiza do Laosu: 30 dolarów
Dodatkowe opłaty (w tym podatek weekendowy 20 000 kip): 50 000 kip

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

GARBARNIA SKÓR w Marrakeszu

   Garbarnia w Marrakeszu    Do garbarni skór w Marrakeszu trafiłyśmy zupełnie "przypadkiem", o ile o w ogóle można mówić o jakichkolwiek "przypadkowych" sytuacjach w Maroku. Po przeanalizowaniu całej sytuacji, stwierdziłyśmy, iż stałyśmy się kolejnymi "ofiarami" rewelacyjnie zorganizowanej szajki fałszywych przewodników, którzy wyglądali jak niepozorni mieszkańcy miasta, a umiejętnie zmieniali wcześniej obraną przez nas trasę. No cóż, któż nie skusiłby się na odwiedzenie marketu Berberów, który ma miejsce tylko raz w miesiącu, akurat tego niedzielnego poranka :) A tyle czytałam o takich sytuacjach... No cóż, jedno im trzeba przyznać, chłopaki wykonują swoje zadanie profesjonalnie. Także zamiast na targ, trafiłyśmy do garbarni. Miejsca, gdzie już czekała na nas kolejna osobą, tym razem oficjalnie nazwana została "przewodnikiem". Mężczyzna dał nam gałązki mięty, które miały pomóc w zneutralizowaniu  okropnego fetoru, który unosił się w garb

DOLINA OURIKA (OURIKA VALLEY) - ucieczka od Marrakeszu

Widok na wioskę berberyjską     Dolina Ourika zaczyna się już 30km od Marrakeszu i biegnie pośród stromych zboczy gór Atlasu Wysokiego .  Jedną z najbardziej popularnych miejscowości jest oddalona o 64km od "czerwonego miasta" wioska Setti-Fatma. To właśnie tam znajdują się popularne wodospady. W założeniu ma ich być siedem, z czego jeden z wodospadów ma trzy odgałęzienia, które liczone są oddzielnie. Trasa Marrakesz - Setti-Fatma    Jednak zacznijmy od początku. Możliwości dostania się w w/w miejsce jest kilka. Jednym z nich jest zorganizowana wycieczka, której koszt wynosi 20 euro, a wszelkie informacje są dostępne w hotelowej recepcji (podejrzewam, iż w każdym miejscu noclegowym dostępny będzie katalog odnośnie wycieczek fakultatywnych poza obszar Marrakeszu). Nie jest to może najlepsza z opcji, gdyż jesteśmy wówczas podporządkowani przygotowanemu programowi/schematowi wyprawy. Jednakże stosunkowo wygodna.     Dzień wcześniej dostałyśmy informację, iż wyru

Dirham marokański - waluta MAROKA

Marokańska waluta - dirham marokański DIRHAM MAROKAŃSKI (MAD)  jest oficjalnym środkiem płatniczym używanym od 1958 r. w Maroku oraz Saharze Zachodniej. Jeden dirham dzieli się na sto centymów . Banknoty mają nominały: 20, 50, 100, 200 dirhamów , z kolei bilon ma wartość: 1, 2, 5 i 10 diramów oraz 1, 5, 10 i 20 centymów .