Laos bezapelacyjnie skradł moje serce. Miejsce to jest niezwykłe w swej prostocie. Każdy znajdzie tam dla siebie coś, za czym będzie wspominać z nutką tęsknoty. Ten kraj to spokój, kolory, jedzenie i przede wszystkim ludzie. Poniżej kilka osobistych spostrzeżeń, które przedstawią Laos moimi oczami.
1. Kolory, kolory, kolory...
Pierwsze co przykuło moją uwagę w Laosie to wyraziste kolory. Drzewa wydają się tam być bardziej zielone, a gleba jest niczym pomarańcza. I to właśnie ona zachwycała mnie najbardziej. Piękna i intensywna. Nie przypominam sobie, żebym gdziekolwiek indziej widziała taki kolor.
2. Rzeka i jej potencjał.
Ludzie gromadzą się w pobliżu rzeki, aby wykorzystywać jej potencjał. Podczas transportu drogą wodną z jednej miejscowości, do drugiej miałam okazję widzieć jak wielkie znaczenie ma przepływająca tam rzeka. Jest ona zarówno źródłem pożywienia (wiele rybackich sieci jest tam zarzuconych), środkiem transportu (niekiedy jedynym) oraz miejscem, gdzie można zrobić pranie, umyć naczynia, czy też samochód.
3. Transport wodny.
Do niektórych wiosek możliwe jest dostanie się jedynie drogą wodną. Dlatego też wiele domostw posiada swoje prywatne łodzie, ale istnieje też transport publiczny. Łodzie są zazwyczaj bardzo kolorowe, co potwierdza tylko mój wcześniejszy punkt dotyczący kolorowego Laosu.
4. Koguty, czyli naturalny budzik.
Nie było miejsca, w którym nie spotkałam kogutów. Osobniki te uwielbiały stawiać na nogi całą okolicę! I to o nieprzyzwoitych porach, gdyż trzecia nad ranem to zdecydowanie zbyt wcześnie na pobudkę! Jednakże nie dla nich. Jeden piał głośniej od drugiego, a trzeci, czwarty, czy też piąty im wtórował : )
5. Muzyka.
Laotańczycy uwielbiają muzykę. Uskuteczniając spacer po laotańskich wioskach, niemalże w każdej znalazło się kilka, a czasami i kilkanaście domów, z których to muzyka leciała na cały regulator. W niektórych z nich mieszkańcy próbowali swoich sił w karaoke.
W Nong Khiaw o poranku ktoś puszczał muzykę tak głośno, że chyba każdy mógł ją usłyszeć. Taki budzik dla każdego : )
Podczas jednej podróży tuk-tukiem poznaliśmy panią, która bardzo chciała z nami porozmawiać. Niestety nie mogliśmy znaleźć żadnego języka, w którym byśmy się zrozumieli. Dlatego też kobieta wyciągnęła instrument i zaczęła nam grać, a od czasu do czasu też śpiewać. Taka komunikacja jest czymś niesamowitym. Jak ktoś bardzo chce, to nie ma rzeczy niemożliwych.
6. Grille, ogniska, wspólne spędzanie czasu.
Wieczorem przed niemalże każdym domem schodziła się cała rodzinka i urządzała grilla, czy też ognisko.
Jest to ewidentnie rodzinny naród. Możliwe, że do zacieśnienia więzi przykłada się też sama struktura domu, albowiem jest tam zazwyczaj jedna izba. Wieczorem każdy rozkłada swój materac na płytkach, które znajdują się w niemalże domu. Latem z pewnością pełnią one funkcję chłodzącą.
7. Praca.
Praca stanowi tam niezwykle istotny aspekt. Pracuje tam każdy, młody, stary, czy też dziecko... Niemalże przed każdym domem możemy znaleźć sklepik lub knajpkę. Czasami widać, że istnieje tam forma "wymiany". Niektórzy posiadają pralnię, inni salon fryzjerski, a jeszcze inni czyszczą buty. W bardzo mało turystycznej miejscowości, salon fryzjerski był non stop okupowany. Czasami panie tam szły tylko po to, żeby umyć głowę.
8. Ubrania.
Najczęściej w małych miejscowościach można spotkać kobiety, które ubierają tradycyjne laotańskie spódnice. I muszę przyznać, że są one cudowne. W Sylwestra trafiliśmy na festyn, na którym mogliśmy obserwować dzieci ubrane w swe tradycyjne stroje. Wszystko zależało od regionu, z którego pochodziły. Dodatkowo prezentowały tańce i śpiewy dla nich charakterystyczne.
9. Jedzenie.
Tutaj sytuacja ma się bardzo ciekawie. Laotańskie jedzenie jest bardziej pikantne od wietnamskiego, ale dla mnie zdecydowanie smaczniejsze. Oczywiście baza jest niemalże taka sama. Często w ofercie znajdziemy ichniejsze zupki, które przy odrobinie szczęścia można sobie samemu doprawić, w innym przypadku będzie to wersja pikantna, ale do zjedzenia.
Owoce są soczyste i pyszne. Absolutnym hitem jest ananas i arbuz. Banany także są niczego sobie.
Jeżeli ktoś chciałby sobie urozmaicić doznania kulinarne, to może wybrać się na targ i zakupić gotowego do spożycia... szczura. Ewentualnie węża, czy ptaszka...
10. Bomby, pozostałości po wojnie.
W czasie wojny wietnamskiej, amerykańskie wojska zrzuciły na Laos niezliczoną ilość bomb, które do tej pory znajdują się na terenie kraju. Ciężko sobie wyobrazić, iż przez 9 lat, co 7 min następowały bombardowania... Obecnie pozostałości po tym można spotkać na niemalże każdym kroku. Służą one zarówno jako dekoracja, czy też element konstrukcji. Część z nich jest przetapiana i sprzedawana jako biżuteria.
11. Ołtarzyki.
Bardzo powszechne jest, że w sklepach, hotelach, czy w domach znajdziemy ołtarzyk. Każdy stara się złożyć w ofierze, to co ma najlepszego. Najczęściej jest to jedzenie, picie, papierosy, czy też pieniądze, które można kupić (najczęściej są to fałszywe banknoty).
12. Ludzie.
Laotańczycy są bardzo życzliwi, ale nie ma w tym ani nuty przesady. Uśmiechną się, przywitają i wrócą do swoich zajęć. Dzięki temu można się czuć tam swobodnie. Nikt nie zwraca na nas uwagi większej, niż jest to potrzebne. Podczas zakupów nikt do niczego nie namawia, nie naciąga. Można spokojnie stać przy stoisku i do woli oglądać co nas interesuje.
13. Podział rachunku.
Była to jedna z rzeczy, na którą od razu zwróciłam uwagę. Podczas płacenia nie było absolutnie żadnego problemu, żeby podzielić rachunek i każdy płacił osobno. Często to nawet było pytanie od kelnera, czy sprzedawcy. Nikt nie przewracał oczami, nikt nie sugerował połączenia rachunku. Taka mała rzecz, a niezwykle pomocna. Ja to doceniałam przez cały pobyt!
Myślę, że jeszcze bym znalazła kilka innych aspektów, na które zwróciłam uwagę podczas mojego pobytu. Jednakże te wyżej wymienione są tymi najistotniejszymi. Kolejność zupełnie przypadkowa : )
14. Buty.
W bardzo wielu miejscach wymagane jest zdjęcie obuwia. Najczęściej jest to świątynia, hotel, hostel, ale także autobus, sklep, cy nawet fryzjer. W wielu miejscach można zobaczyć pozostawione obuwie tuż przed wejściem, do konkretnego miejsca. Warto zwrócić na to uwagę i się dostosować.