MONSHAU to niewielkie niemieckie miasteczko, które znajduje się w pobliżu Aachen, a tym samym tuż przy belgijskiej granicy. Jest położone w Parku Narodowym Eifel, wewnątrz niewielkiego kanionu. I sama jego lokalizacja oraz niewielkie uliczki, stare budynki, czy też całoroczna bożonarodzeniowa dekoracja sprawia, że można poczuć się w nim jak w bajce.
Ludzie zjeżdżają się tam tłumnie, a to napędza turystykę. Dlatego też sklepów, kawiarenek, galerii jest tam ogrom. Wszystko uspokaja się pod wieczór, gdy jednodniowi turyści wracają do swoich domów. Dlatego też polecam zostać w Monshau na noc, aby poczuć magię tego miejsca. Okolica jest bogata w trasy trekkingowe, dzięki czemu w ciągu dnia można skorzystać z tychże atrakcji, a wieczorem zgłębiać tajniki miasta. W informacji turystycznej za niewielką opłatą można zaopatrzyć się w mapy ze szlakami o różnym stopniu trudności.
W samym mieście jest kilka punktów widokowych, które pozwolą spojrzeć na miasto z innej perspektywy. Na jednym ze wzgórz można zwiedzić zamek (wejście darmowe), czy też dostać się do charakterystycznych ruin widzianych z poziomu miasteczka.
Niejednokrotnie podczas wspinania się na górę, zauważymy kartkę, na której właściciele pobliskich działek proszą, aby zamykać za sobą furtkę, gdyż na owych terenach "grasują" kozy, które niosą ze sobą wiele szkód. Udało nam się spotkać te "gagatki". Określiłabym je bardziej jako owco - kozy, ale nie mam pojęcia co to właściwie za zwierzęta.
W miasteczku znajduje się także huta szkła, gdzie można zobaczyć jak powstają szklane wyroby. Mało tego, chętni mogą sobie sami "wydmuchać" wazon, bańkę, czy cokolwiek podobnego. Na terenie, gdzie jest to organizowane znajduje się wiele kramików z przeróżnymi szklanymi figurkami, lampami, dekoracjami. Jeżeli ktoś lubuje się w tego typu wyrobach, to z całą pewnością znajdzie coś dla siebie. Miejsca tego raczej nie da się przegapić, gdyż przyjeżdżając do Monshau samochodem, najprawdopodobniej zostawicie go na parkingu, który mieści się tuż przed tą halą.
Cechą charakterystyczną miasteczka są przede wszystkim budynki. Mają one znaczenie historyczne, niektóre z nich liczą sobie jakieś 300 lat. Wykonane są metoda szachulcową, która polegała na tym, że drewniana, szkieletowa ściana, wypełniana była gliną wymieszaną z trocinami, czy też wiórami.
Ciekawostką jest, że w Monschau funkcjonują historyczne, ręczne młyny do mielenia gorczycy na musztardę. Sklepiki przy nich się znajdujące są zaopatrzone w lokalne wyroby. Ponoć warto je nabyć. Sama nie próbowałam, więc nie mogę się określić w tej kwestii.
Spacer po tymże miasteczku, to przyjemność sama w sobie. Można odkryć bardzo ciekawe miejsca oraz dekoracje. Kilkoma z nich pochwalę się poniżej.
I cały świąteczny klimat w jednej fotografii: