Cała przygoda związana ze zwiedzaniem Parku Ałtyn Emel rozpoczyna się od wizyty w biurze, w którym to można zakupić bilety wstępu. Znajduje się ono w miejscowości Basshi i jest czynne od 9:00 do 18:00. Bilet kosztuje 1027 tenge (+ 200 tenge za samochód) i jest ważny przez 24 godziny. Gwarantuję Wam, że będzie on sprawdzany! Dodatkowo od pracownika biura dostaliśmy mapkę, na której zaznaczone były największe atrakcje Parku. Ponadto chłopak nakreślił nam punkty kontroli biletów oraz ewentualne miejsca, gdzie można przenocować (tu: rozbić namiot na terenie Parku).
Po przyjeździe do tej niewielkiej miejscowości pośrodku niczego, uchyleniu drzwi od samochodu z zamiarem jego opuszczenia, zostaliśmy od razu "zaatakowani" przez bardzo przedsiębiorczą kobiecinę, która szybciutko nas zgarnęła, żeby zaoferować nocleg. Babeczka doskonale wie, że każdy potencjalny klient będzie zmierzał do biura, więc to tam się na nich czai.
Nocleg kosztował nas 40 000 tenge od osoby, a w jego cenę wliczony był także obiad i śniadanie. Jedzenie przepyszne. Pokoje skromne, ale bardzo czyste. Dostęp do łazienki i prysznica z ciepłą wodą (to nie jest najpowszechniejsza rzecz w kazachstańskich domach). Dodatkowo dostęp do wi - fi. Także serdecznie polecam Panią Żannę (namiar: Dom 2, Zhanna Gostnica, +77 02 607 99 73 - można śmiało pisać na WhatsApp).
Zwiedzanie Parku podzieliliśmy na dwa dni i uważam, że jest to idealne rozwiązanie, żeby móc na spokojnie rozkoszować się widokami, które zapewnią Wam nie małych wrażeń.
Zatem na "pierwszy ogień" poszła Śpiewająca Wydma, która zlokalizowana jest 50km od Basshi.
Po kilku kilometrach dotarliśmy do pierwszego punktu kontrolnego. Pracownik w odpowiednim, wojskowym ubraniu zasiadł za swoim biureczkiem i skrupulatnie sprawdził bilet. Wszelkie niezbędne dane wprowadził do swojego zeszytu i pozwolił nam ruszyć dalej. Wszystko bardzo profesjonalnie i poważnie. Żeby przypadkiem nikt nie myślał, że tak łatwo dostać się do Śpiewającej Wydmy! Po kolejnych kilometrach jazdy po szutrowej drodze, gdzie nie rozwiniesz zawrotnej prędkości, a mimo to kurz będzie się unosił przed samochodem, za samochodem i dosięgnie Cię również w samochodzie, dotrzesz do kolejnego punktu kontrolnego. Procedura podobna!
Oficjalna część za nami, także pozostaje kontynuowanie jazdy. W zasadzie mimo, że w samochodzie trzęsie niemiłosiernie, a kurz, jak to kurz, dostaje się tam, gdzie nie powinien, to droga jest całkiem przyjemna. Przestrzeń ogromna. Niekiedy przez drogę przebiegają zające. Poza tym cisza i spokój. W oddali tylko widać góry.
Jednakże wszelkie trudy podróży wynagrodzi ONA - piękna, złota i ogromna wydma. Umiejscowiona tak po prostu pośrodku niczego. W zasadzie są to dwie wydmy - północna (wysoka na 120 m) oraz południowa (wysoka na 150 m). Wspólnie rozciągają się na długości 3 km.
Koniecznie trzeba się na nią wdrapać i to najlepiej obrać przechadzkę jej grzbietem. Z doświadczenia wiem, że wejście jej zboczem może być trudniejsze. Takie matematyczne działanie: krok w górę, dwa kroki w dół. I później to już się człowiek łapie wszystkiego, wdrapuje na czworaka i zastanawia, skąd mu przyszło do głowy, żeby zdobyć tę stertę piachu z tejże słonecznej strony.
Śpiewająca Wydma... krążą legendy, że tajemnicze melodie, które wydaje owa wydma to sprawka duchów pustyni, podziemnych rzek, czy też dzwonów spalonych miast. Najpopularniejsza jest jednak teza, że dźwięki te pochodzą od pochowanego tu niegdyś Czyngis Chana, wielkiego wodza Mongołów.
Jeżeli chcecie usłyszeć to charakterystyczne dudnienie, to sprawa jest prosta. Wystarczy uskutecznić zjazd na tyłku! Dzięki temu, że ziarenka piasku będą o siebie trzeć, możemy usłyszeć cały repertuar. Zabawa przednia. W zależności od tego, jak będziemy poruszać nogami, możemy usłyszeć inne brzmienie. Polecam każdemu!
W drodze powrotnej można zjechać, żeby zobaczyć 700 letnie drzewo. Wierzba ta znajduje się na czyjejś posesji, ale można tam legalnie wejść. Drzewo jest bardzo duże, a w jego sąsiedztwie znajduje się kilka innych także urodziwych i z pewnością kilkusetletnich. Jeżeli jednak z braku czasu, czy jakiegokolwiek innego powodu nie będziecie tu mogli zajechać, to nic straconego. Wizytę w tym miejscu można potraktować jako dodatek, a nie cel sam w sobie.
Komentarze
Prześlij komentarz