 |
Pinhao - winnice |
Pinhao jest to niewielka miejscowość położona u zbiegu rzek Douro i Pinhao. Niegdyś właśnie stąd wino wyruszało w świat na tradycyjnych łodziach zwanych
rabello.
Ta niewielka osada położona jest ponad 120km od Porto, jednakże nie ma najmniejszego problemu, żeby dostać się tam pociągiem.
 |
Pociąg relacji Porto - Pocinho |
Dojazd:
Sao Bento => Pinhao godz. 9:10
Pinhao => Porto Campanha godz. 18:20 Porto Campanha => Sao Bento godz. 20:41
cena: 19,70 euro (bilet w dwie strony)
wskazówka: wsiadając do pociągu na stacji Sao Bento polecam zająć miejsca w początkowej części pociągu, gdyż w miejscowości Regua pociąg jest rozdzielany na dwa oddzielne składy (
wszelkich informacji udziela konduktor, także nie ma obaw, że pojedziemy w inne miejsce).
 |
Mapa - dystans pomiędzy Porto, a Pinhao |
Podróż w jedną stronę trwa około 2,5 godziny. Jednakże cała trasa wiedzie wzdłuż rzeki Douro, gdzie rozciągają się niesamowite widoki. Po niecałej godzinie jazdy, mamy przyjemność obserwować wzgórza, na których znajdują się winnice. Na niektórych odcinkach trasy pociąg jedzie bardzo pochylony w kierunku rzeki. I tu nasuwa się myśl "co by było, gdyby wszyscy pasażerowie przeszli na jedną stronę pociągu?" :)
Docierając na miejsce, po tych wszystkich "wow", "jak tu pięknie", "rewelacja", "cudnie", czeka nas kolejna miła niespodzianka, a jest nią niezwykle urokliwa stacja kolejowa. Z zewnątrz ozdobiona 25 malowidłami z azulejos ukazującymi okoliczne miejscowości, czy też sceny z czasu winobrania.
 |
Stacja kolejowa w Pinhao |
 |
Kafelki azulejos na stacji w Pinhao |
 |
Kafelki azulejos na stacji w Pinhao |
 |
Kafelki azulejos na stacji w Pinhao |
Po krótkim rozeznaniu się w terenie wyruszamy na szczyt! Nie miałyśmy żadnej mapki, ani planu działania, naszym celem była czysta przyjemność ze wspinaczki wraz z podziwianiem wszystkiego tego co było wokoło. Nigdy wcześniej nie miałam styczności z takimi widokami, taka ogromną ilością winogronowych krzewów, czy też drzew oliwnych. Ponadto od czasu do czasu można było napotkać drzewa cytrusowe (mandarynka, pomarańcze, czy też grapefruit). Jakże one smakowały! Tak bardzo słodkie i soczyste! Ciężko było obrać mandarynkę, gdyż od samego początku ciekły z niej soki.












Na trasie praktycznie nie było żadnych turystów. Jedynie raz minęłyśmy się ze starszym małżeństwem, którzy szli z mapką i wypatrywali oznaczonej trasy (od czasu do czasu także natknęłyśmy się na słupki z niebieskim szlakiem). Minął nas również samochód z ekipą pracowników winnicy. Poza tym cisza i spokój! Zupełny relaks. Nie musiałyśmy się spieszyć, wręcz przeciwnie... część naszego czasu spędziłyśmy na obserwacji "armii" wędrujących mrówek =)
Pogoda... było upalnie, gorąco, duszno... Dzięki czemu suchy piasek plus nasze butki, dawał następujący widok:
 |
Sandały w Pinhao :) |
Jednak był także moment "grozy". Będąc już na jednym ze wzniesień, robiąc milion zdjęć i zachwycając się widokami, zauważyłyśmy nadciągające chmury deszczowe. To była bardzo szybka akcja. I nie wiele się zastanawiając ruszyłyśmy biegiem z górki, aby skryć się pod znanym nam już drzewem cytrusowym, które zapewniało rewelacyjne schronienie. Widok zbiegającej grupy osób z górki był zapewne komiczny, gdyż kurzyło się za nami niemiłosiernie. Była podjęta nawet próba filmowania całego zajścia, jednakże deszcz był szybszy i unicestwił całe przedsięwzięcie. A szkoda =) Po tym chwilowym oberwaniu chmury nastąpiły już tropikalne upały.
 |
Dolina Douro - Pinhao |
Jedną z atrakcji w Pinhao jest także rejs po rzece Douro. I to właśnie po to przyjechało większość turystów, dlatego też my mogłyśmy rozkoszować się wyżej wspomnianą swobodą na szlaku. Samo miasteczko jest bardzo małe i niezbyt bogate. Można to zauważyć po rozpadających się budynkach, ulicach, czy też wyposażeniach sklepu. Jednakże ludzie są bardzo uprzejmi i całość robi pozytywne wrażenie.
Pinhao! Uważam, że warto! Będąc w Porto jest to miejsce "obowiązkowe". Można odpocząć, wyciszyć się, zrelaksować. Te widoki, ta zieleń i te mandarynki :) Polecam każdemu! Osobiście jestem zauroczona i chcę jeszcze!
Mogę rzec, iż wizyta w winnicy była uzupełnieniem naszej wycieczki po winiarni
GRAHAM'S.